Odnosząc sukcesy i osiągając cele, często stajemy przed wyzwaniami związanymi z własnym postrzeganiem i pewnością siebie. Dla wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy osiągnęli znaczące sukcesy w swoich dziedzinach, towarzyszy im uczucie, które jest znane jako „syndrom oszusta”. To doświadczenie psychologiczne polega na chronicznym lęku przed ujawnieniem się jako oszust, który nie zasługuje na swoje sukcesy. Chociaż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że osoby cierpiące na syndrom oszusta są pełne wątpliwości co do siebie i swoich zdolności, to jest to złożone zjawisko, które wpływa na wiele aspektów życia zawodowego i osobistego. W tym artykule przyjrzymy się bliżej syndromowi oszusta, jego objawom i sposobom, w jaki możemy go pokonać, aby cieszyć się sukcesem bez niepotrzebnego lęku i wątpliwości.
Syndrom oszusta – co to takiego?
Osoby doświadczające syndromu oszusta, uważają, że ich zdolności są przeceniane, co prowadzi ich do strachu przed oceną. Obawiają się, że zostaną oskarżeni o bycie oszustem, który dzięki jakiemuś specjalnemu zbiegowi okoliczności, znalazł się na poziomie przekraczającym jego prawdziwe kompetencje. Tacy ludzie obawiają się, że nie będą w stanie powtórzyć swojego sukcesu, co paradoksalne, ponieważ takie przekonanie towarzyszy nawet tym, którzy osiągają sukces za sukcesem i regularnie otrzymują dowody swojej kompetencji. A co za tym idzie, osoby z syndromem oszusta nie przyjmują komplementów na poważnie, są bardzo krytyczne wobec siebie i mają problem z uznaniem swoich sukcesów. Ciągle się czegoś boją, miewają lęki i naprawdę straszne koszmary nocne.
Syndrom oszusta – objawy
W badaniach stwierdzono, że syndrom oszusta wiąże się z perfekcjonizmem, z niską samooceną, z niską pewnością siebie, ze skłonnościami do samoobserwacji a nawet tendencją do depresji i życiu w ciągłym lęku. Ogólnie rzecz biorąc wszyscy, którzy mają syndrom oszusta, stale mają jakiś lęk, stale się w coś wkręcają.
Skąd się wziął syndrom oszusta?
Zjawisko pierwszy raz zostało zdefiniowane w latach 70 przez dwie badaczki Pauline R. Clance i Suzanne A. Imes, które obserwowały kobiety odnoszące sukcesy w swoich karierach. Swoje odkrycia opublikowały w artykule naukowym z 1978 roku, co zainicjowało szerokie zainteresowanie tematem i wieloletnie badania. Syndrom oszusta jest związany z zestawem ograniczających nas przekonań, czyli znowu nasza podświadomość, które prowadzą do doświadczenia emocji utrudniających nam konstruktywne działanie i spokojne życie. Główne składniki tych stanów emocjonalnych to, jak się można domyślać, lęk i wstyd, a co za tym idzie poczucie winy. I chociaż każdy z nas, od czasu do czasu, ma takie myśli, bo jest nam źle, to osoby z syndromem oszusta potrafią mieć lęki nocne, budzić się w środku nocy i mieć niczym nieuzasadniony lęk, że ktoś rozpozna ich brak kompetencji. Wyobrażają sobie, że zostaną postawione przed komisją, która orzeknie, że one nie mają kwalifikacji do pełnienia funkcji menedżerskich, dyrektorskich. Tak jak powiedziałam na początku, one mają też lęk przed każdym następnym zadaniem, bo boją się, że to co osiągnęły to jest tylko przypadek, a nie faktycznie ich zdolność czy kompetencja. I mimo, że mają kompetencje, predyspozycje i potencjał, to nie potrafią w sobie tego zauważyć i ciągle żyją w lęku, że “się wyda”.
Syndrom oszusta i pokora to dwie różne koncepcje, które mogą wydawać się podobne, ale tylko na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę to dwie zupełnie inne rzeczy. Po pierwsze syndrom oszusta polega na niezdrowym podejściu do siebie, ocenianiu się. Osoby z syndromem oszusta często przypisują swoje sukcesy, tak jak powiedziałam szczęściu, zbiegowi okoliczności, nie doceniają swojego wysiłku, swoich umiejętności, swojego potencjału. Boją się, że zostaną zdemaskowane. Natomiast pokora to zdrowe i konstruktywne podejście do własnych osiągnięć, do talentów. Pokorne osoby są, wbrew pozorom, bardzo świadome siebie. Rozumieją jakie mają mocne strony, rozumieją jakie mają słabe strony, wiedzą nad czym muszą u siebie pracować, umieją też otworzyć się na informacje z wszechświata, które do nich płyną i zbierają te informacje w sposób bardzo często doświadczalny.
Jak wygląda życie z syndromem oszusta?
Osoby majętne, milionerzy, z którymi rozmawiałam mówili, że bardzo ważna jest dla nich pokora. Wymyślają biznes i sprawdzają, co świat ma im do powiedzenia na temat jego biznesu, czyli są na tyle pokorni, że idą i proszą wszechświat, żeby im powiedział czy ten biznes jest potrzebny, czy jest niepotrzebny. Pokora prowadzi do otwartości, chęci uczenia się, współpracy. A także zdrowego budowania poczucia własnej wartości. Dlatego bardzo łatwo jest zobaczyć, że pokorni ludzie to są osoby, które wykonują pracę nad sobą, poznają siebie, poznają wszechświat i reagują na to co się wydarza. Natomiast osoby z syndromem oszusta bardziej szukają miejsca, w którym mogą się po prostu schować.
Syndrom oszusta a wewnętrzny krytyk
Wewnętrzny krytyk i syndrom oszusta to są bardzo zaprzyjaźnione ze sobą energie. Obydwie są po to, żeby obniżyć nam samoocenę, obniżyć nam wibracje i obniżyć nam humor. I tu i tu karcimy siebie, chłoszczemy siebie. Nie jesteśmy dla siebie. Skupiamy się tylko na swoich wadach, nie widzimy swoich prawdziwych osiągnięć, nie widzimy swoich sukcesów. Boimy się, że zostaniemy zdemaskowani. A przy wewnętrznym krytyku bardzo często boimy się, że i tak, i tak nam się nie uda. Niektórzy mówią, że wewnętrzny krytyk to jest taki dialog, który my słyszymy jako ten głos wewnętrzny. Myślę, że syndrom oszusta też właściwie można tak usłyszeć, tylko może częściej trzeba nad nim głębiej popracować. Jeżeli zaczniesz pracować z wewnętrznym krytykiem to myślę, że syndrom oszusta też uwolnisz.
Pamiętając, że najprościej mówiąc syndrom oszusta to stan, w którym nie umiemy docenić swoich osiągnięć, a sukces przypisujemy przypadkowi, to należy zadziałać dokładnie z przeciwnego bieguna. Czyli wejść w tą sytuację, zobaczyć, że ja to osiągnąłem/osiągnęłam i np. wysłać do siebie list gratulacyjny. Albo wypisać sobie chociaż to co nam się udało w życiu zrobić. I absolutnie uwolnić się od porównywania do innych. Jak zaczniemy się porównywać do innych, to zawsze wyjdzie nam na to, że my jesteśmy gorsi. Dzieje się tak dlatego, że podświadomie dobierzemy sobie osoby do porównania, które będą w tych aspektach od nas lepsze. A to tylko dlatego, że mamy takie kody podświadomości, które to dla nas manifestują. Syndrom oszusta przysparza wielu problemów: lęku, wstydu, mamy dużo poczucia winy. Bardzo często mamy przez to problem z wejściem w grupę, ale też źle się czujemy sami, więc jesteśmy ciągle nieszczęśliwi. Za każdym razem i tutaj również, zapraszam do zrobienia sobie np. portretu numerologicznego, gdzie dowiesz się jaką jesteś wibracją główną, jakie masz mocne strony, z czym prawdopodobnie musisz pracować. Jednak przede wszystkim dobrze zrobiony portret numerologiczny doda ci skrzydeł, bo zobaczysz co w tobie jest naprawdę.
Jak wyjść z syndromu oszusta?
Podsumowując syndrom oszusta to nic nowego dla nas. Jeżeli od jakiegoś czasu pracujecie ze sobą i łapiecie to co dla was najistotniejsze, czyli kody podświadomości. Możecie już teraz zrobić sobie ćwiczenie, które polega na tym, aby zastanowić się nad tym, gdzie mam wrażenie, że nie zasługuje na sukces; gdzie mam wrażenie, że inni są lepsi; gdzie mam wrażenie, że nie powinnam dostać tego co dostaje; gdzie mam wrażenie, że oszukuje innych; gdzie zarzucam sobie, że jestem niewystarczająco dobry, że jestem niekompetentny, że są tacy, którzy umieją więcej. Znajdź te kody i zrób to co w tym momencie jest najmądrzejsze, czyli popracuj ze swoją podświadomością. Serdecznie polecam.