Dzisiejszy wpis będzie w formie rozmowy, wraz z Moniką N Tokarską-Kuniszewską porozmawiam o karmie 26. Monika posiada karmę 26 już w dniu urodzenia, a 4 z całości. W związku z taką numerologią będzie dużo praktycznych porad, na temat tego jak z tą karmą żyć, jak się w niej odnaleźć i jak ją polubić.
Tak naprawdę karma 26 to jedna z karm, których nie przepracujemy do końca, ponieważ w tym życiu będziemy mieć to ciało na zawsze. Mam nadzieję, że uda nam się dzisiaj przekonać do tego, że z tą karmą warto się po prostu zakolegować.
Dołączy do nas również Sylwia Olczak, również posiadaczka karmy 26, tym razem w imieniu.
Czym jest karma 26?
O: Sama, jak wiecie, mam tą karmę, podwójną, w nazwisku rodowym. Wielokrotnie wspominałam, że ważne jest, gdzie ta karma występuje. Czy w dniu urodzenia, czy w imieniu, czy w nazwisku rodowym, czy w nazwisku po mężu. Monika jest przykładem na to jak działa karma i w dniu urodzenia, czyli w pierwszej linii i od tej strony rodowej. Moniko, powiedz, czym się dzisiaj zajmujesz?
M: Jestem przede wszystkim mamą, prawie 2-latka i zajmuję się terapiami naturalnymi. Myślę, że właśnie w związku z tą moją karmą 26. Doszłam do tego po latach. Na taki wniosek złożyły się lata pracy nad sobą, dowiadywania się o sobie różnych rzeczy. Z innego już punktu widzenia, wiem dlaczego szłam tą drogą. Wykształcenie mam księgowe, pracowałam jako księgowa, później w kontrolingu, a że jestem czwórką to wszystko pasowało. Po czym odezwała się moja natura i potrzeba wolności, która może być związana z tą karmą, bo czuję się jak niewolnik i muszę się uwolnić. Później spełniam się w swoich pasjach: szyłam ubrania, tańczyłam, jestem instruktorem tańca, pilatesu, jogi. I teraz praca z ciałem manualna, terapia dźwiękiem, Reiki, numerologia teraz, a numeroterapia wkrótce. Holistycznie.
O: Dzisiaj wiemy, że to co robisz jest perfekcyjne w zgodzie z przepracowywaniem karmy 26, ale może wspominijmy czym ta karma jest, tak podręcznikowo? Z czym kojarzy się karma 26?
M: Mówi się, że to karma niewolnictwa, karma ciała, czyli w poprzednich wcieleniach mogliśmy być żołnierzem, mogliśmy być niewolnikiem. Wiąże się to z wykorzystywaniem naszego ciała w poprzednich wcieleniach w jakichś celach albo sami to nasze ciało zniewalaliśmy.
O: Oddawaliśmy we władzę komuś.
Jak działa karma 26?
M: Tak, dokładnie. I w związku z tym ciało mocno daje znaki, a czy my ich posłuchamy, w dużej mierze zależy od nas. Miałam tak, że na początku nie miałam w ogóle kontaktu z ciałem, ale dużo chorowałam. I to jest przejaw tej karmy: duża ilość chorób, osłabione ciało, problemy z nadwagą, z niedowagą, można mieć częste wypadki. Różne rzeczy związane z ciałem. Miałam tak na początku, gdy byłam dzieckiem. Częste choroby różnego typu, mocno psychosomatyczne. Emocje wywoływały stres, a stres wywoływał choroby, coś tam się blokowało, a później wychodziło na jaw w ciele. Tak naprawdę dopiero jak zaczęłam pracować z jogą i rozwojem osobistym to zaczęłam widzieć więcej, czuć więcej i dowiadywać się co to moje ciało mówi. Myślę, że gdybym nie poszła w tym kierunku to nie rozumiałabym aż tyle. Joga była pierwsza, później przyszedł rozwój osobisty. Wszystko i tak jest połączone, bo najpierw idziesz jednym nurtem, a wszystkie inne do tego dochodzą, a później obejmujesz holistycznie całe swoje ciało, umysł i emocje.
Dopiero jak zaczęłam pracować metodami, terapiami naturalnymi, dowiedziałam się co moje ciało mi mówi i od razu wiem, że jak mam różne wyładowania emocjonalne to zaraz mi to może wyjść w ciele: jakiś ból gardła czy małe przeziębienie. Emocje przekładają się na coś w ciele.
O: Od wtorku prowadzę kurs przyciągania zdrowia i zebrałam literaturę na ten temat. Wszyscy mamy połączenie z ciałem, ale 26 bardziej czuje, albo totalnie nie czuje nic w ciele i jak już się odblokuje to czuje bardziej w ciele.
Możemy być postrzegani jako osoby przewrażliwione wręcz na punkcie ciała, a tu chodzi o to, że mamy większą wrażliwość na odczuwanie sygnałów z ciała.
W zeszłym roku na wjeździe Reiki były dwie Wiedźmy, które badały mnie swoim biorezonansem i ja wtedy mówiłam gdzie to czuje, gdzie to przepływa. Mam już taki kontakt ze swoim ciałem, że wiem jak te prądy idą. Jednak kiedyś byłam postrzegana jako osoba, która się za bardzo przejmuje. Kiedyś usłyszałam, że nie mam czegoś takiego jak próg bólu bo od razu wszystko bardzo mocno się czuje.
Na początku, gdy nie wiesz o tej karmie, jesteś na diecie i wszyscy chudną, a ty nie. Na swoim przykładzie mogę też powiedzieć: jako dziecko dużo chorowałam i mimo ciągłych wizyt u lekarzy i mamy lekarza (bo wybrałam sobie taki ród do odrodzenia) nie byłam zdiagnozowana, brałam masę antybiotyków. Mimo, że dostawałam pomoc, to ona nie działała, bo był problem z diagnozą. W wieku 10 lat zachorowałam na koklusz, na który byłam szczepiona. Okazało się, że moje ciało nie przyjmuje szczepionek. Mogę się na wszystko szczepić, a to u mnie nie działa.
To jest to, co powiedziałaś na początku. Najpierw nie czujemy, a później zaczynamy czuć dużo więcej. Wszystkie osoby, które mają karmę 26 lub znacie takie osoby, to nie jest tak, że my jesteśmy przewrażliwieni, tylko my po prostu bardziej czujemy te rzeczy, w naturalny sposób.
M: Mam teraz tak, że gdy za dużo biorę na siebie to od razu mogę zlokalizować gdzie mam te napięcia i pomagam sobie masażem, czy to głowy, czy stopy. Od razu czuje gdzie mi się napięcia generują, ale kiedyś tego nie miałam. Kiedyś to nie było takie oczywiste. Moja rodzina ma karmę 26 i mają problemy z różnymi dolegliwościami i nie wiedzą dlaczego, nie dbają o to ciało za bardzo. Nie dbają o swoje ciało.
Jak zacząć słuchać swojego ciała?
O: Karma 26 to jest jedyny dług jaki mamy zaciągnięty sami wobec siebie. Wszystkie inne karmy, o których będziemy rozmawiać na przestrzeni najbliższych tygodni, będą miały 1 z przodu, a to jest 2. Czyli to jest dług który zaciągnęliśmy wobec siebie. Najprościej ujmując, jak zacząć spłacać 26? Zacząć słuchać swojego ciała. Co jest bardzo trudne. Dzisiaj czytałam Kroniki Akaszy przepięknej istocie. Pytała ona jaką ma mieć dietę, a mistrzowie jej powiedzieli, żeby odrzuciła wszystko co wie na temat diet i zaczęła słuchać swojego ciała. Ciało dokładnie powie czego chce. I to jest wbrew pozorom trudne zadanie. My jesteśmy zewsząd bombardowani informacjami: to jedz, tego nie jedz, to pij, tego nie pij, jedz 5 posiłków dziennie, a nie jednak 1, rób okna, rób keto, a nie, keto nie, bo nerki obciążysz, rób dietę plaż południa, nie dieta plaż południa nie, bo za zimno w Polsce na to itd. I tak naprawdę wierzę, że wszyscy, którzy podają nam te informacje mają szczere intencje, bo im to pomogło. Niemniej jednak, gdy chcemy zakolegować się ze swoim ciałem to musimy zacząć wsłuchiwać się w siebie.
Moim zdaniem absolutnym must have dla osób, które mają karmę 26 jest książka Louise Hay “Możesz uzdrowić swoje życie”. Wysyłam ją wszystkim, którym wyszła karma 26 w portrecie numerologicznym, który im robiłam. Na końcu mamy tabelkę, gdzie z jednej strony pokazane są objawy psychosomatyczne, a z drugiej jaka może być przyczyna emocjonalna tego stanu. Ty opowiadasz w skrócie, że tu cię zakłuje to ty już wiesz, bo nauczyłaś się siebie.
Pierwszy krok jest taki, żeby pozwolić sobie zacząć czuć, zacząć się zastanawiać i zacząć poznawać. Dla mnie początkiem zrozumienia o co chodzi było to, że zaczęłam serio traktować objawy w ciele, czyli boli mnie coś, biorę książkę Lousie Hay i sprawdzam co to może być.
Oczywiście są też inne metody: totalna biologia, medycyna germańska, cała półka w biblioteczce może być zapełniona książkami o objawach psychosomatycznych, np.: cudowna książka Bogusi Andrzejewskiej “Droga do zdrowia” też o tym mówi.
We wszystkich tych książkach, we wszystkich tych metodach będą namawiać nas do tego, żeby sprawdzać co nam się dzieje w ciele z tym co nam się dzieje w głowie. Tylko 26 będzie to miała częściej i jak nie zrobi z tym porządku, to będzie miała za chwilę jakieś zapalenie. U nas to działa szybciej.
Wracając do tego co zaczęłaś mówić: co można powiedzieć o rodowym połączeniu z karmą 26?
Rodowe połączenie z karmą 26
M: Tak jak mówię, u mnie pół rodziny ma karmę 26. Mój brat również ma karmę 26, jest 8 z całości właśnie z podwibracji 26. Oboje od dziecka jesteśmy typem sportowca, byliśmy w szkole sportowej. On grał w piłkę nożną, ja w ręczną. Gdyby nie przerwał swojej kariery to myślę, że mógłby naprawdę fajne rzeczy osiągnąć w piłce. Po latach zaczęły odzywać się różne problemy, ponieważ nie ma sportu, ruchu tak dużo jak wcześniej, np. teraz ma problemy z kolanem. Wiadomo, że sport jest dobry, jednak nie każdy z karmą 26 musi zostać sportowcem.
O: Jest to pewien ze sposobów na przerobienie tej karmy. Wiadomo, że sportowiec daje dużo uwagi swojemu ciału.
M: Dokładnie. W moim nazwisku po mężu też jest karma 26, jednak jestem formą żeńską nazwiska, więc nie zdublowało mi się to. Za to mój syn, mój mąż i jego mama (choć jest 8 z podwibracji 26) widzę, że mają te problemy, a to z wagą, ktoś chce schudnąć, a nie może, tak się to między innymi przejawia.
O: Jak już zdobyłaś informację, że masz tą karmę to co poczułaś w pierwszej chwili?
M: Gdy dowiedziałam się, że mam karmę 16 – rodziny i 26, to nie było dla mnie nic strasznego, nie przestraszyłam się. Raczej przyjmuję to jako informację, bardziej myślałam o przeszłości, dlaczego pewne rzeczy miały miejsce. Dało mi to do myślenia i zmusiło do refleksji z czego co wynikało. Wiem, że to informacja co jest do przerobienia, że może być ciężko w niektórych tematach. Nie jest to dla mnie załamujące, jednak wiem, że nie każdy przyjmuje to tak jak ja.
Robiłam portret numerologiczny dziewczynie, dla której informacja o karmach była czymś strasznym, obwinia się o przeszłość, bo teraz ma karmy. Ja wychodzę z innego założenia: było co było, teraz trzeba to odrobić. Może to wynika z tego, że jestem czwórką, jestem praktyczna i szukam rozwiązań.
W sumie zaczęłam od interesowania się swoją psychiką, bo tu miałam problem, później joga itd już się potoczyło. Zawsze dbałam o ciało, ale wiedziałam, że trzeba popracować w psychice, pójść w rozwój osobisty. Te aspekty wszystkie i tak się łączą w jedno, ale zaakceptowałam tą karmę. Może w tym przypadku górę wzięła moja praktyczność, zastanawiałam się dużo nad tym, szukałam rozwiązań.
Natomiast jedna z moich koleżanek, której powiedziałam, że mam karmę ciała, powiedziała mi, że też chciałaby mieć taką karmę. Opowiedziałam jej historię z mojego odczytu w Kronikach Akaszy, kiedy dowiedziałam się, że w jednym z poprzednich żyć byłam żołnierzem, ale taki nieprzyjemnym żołnierzem. Taka informacja też mogłaby mnie dobić, dlaczego robiłam taką krzywdę, ale nie zmienię tego, więc trzeba naprawić i pracować nad tym co jest teraz i tutaj.
Pracowałam z terapiami naturalnymi na początku, aby uzdrowić siebie i swoje choroby, psychikę. Wiedziałam, że trzeba to połączyć. Przez lata pracowałam tylko na sobie, teraz wychodzę z tym do ludzi i mam wrażenie, że to może być mój sposób na przepracowanie tej karmy. Skoro kiedyś robiłam innym krzywdę, to teraz mogę pomóc, zadbać o nich, żeby sami mogli uzdrowić różne tematy w swoim ciele, w swoim życiu. Po tych latach widzę, że cudowne rzeczy się dzieją.
O: Jak jesteśmy terapeutami, jakąkolwiek metodą, mamy większe zrozumienie dla ciała. Umiemy bardziej zrozumieć dlaczego ciało wysyła takie sygnały, ponieważ doskonale znamy to z siebie.
Jak praktycznie korzystać z karmy 26?
M: Dbam o swoje ciało i go słucham. Gdy wysyła mi sygnały, pracuje ze swoimi emocjami. Jak tylko czuję, że przeholowałam to musi być oddech i rozluźnienie, bo jak jest wyładowanie emocjonalne, wszystko mi się napina, to od razu pomagam sobie masażem, dźwiękoterapią, medytacją, aromateriapią, wszystkim tym co mnie wyciszy, uspokoi moje emocje. Na etapie, na którym jestem, nie jest tak, że muszę się katować i mocno ciśnieniować, że muszę dbać o ciało, bo teraz szybko reaguje. Mogę sobie dać więcej i wiem, że to nie przerodzi się w kryzys. Pracuję z ciałem mocno manualnie, u mnie to pomaga, plus joga od kilkunastu lat.
O: Nie wyobrażam sobie dnia bez medytacji. Każdy dzień zaczynam medytacją zaraz po przebudzeniu. A podsumowując: słuchać ciała i reagować?
M: To też jest długi proces. To się nie stanie jednego dnia, dochodzimy do tego małymi kroczkami i trochę to trwa.
O: Dać sobie czas, aby to ciało, które było zaniedbywane w poprzednich życiach, i być może przez część obecnego, teraz mogło dostać uwagę i troskę.
M: A najważniejszą rzeczą jest to, aby dać sobie miłość, ukochanie. To jest oklepane, ale bardzo prawdziwe. Ukochać całe swoje ciało od stóp do głów i całą swoją psychikę, emocje, wszystko. Nie ma nic złego w nas, wszystko jest tak, jak ma być. I to daje dużo.
O: Sylwia, a jak jest u ciebie? Jak wygląda twoje życie z magiczną 26? Co ciekawe też masz 16, tak jak Monika. Zupełnie przypadkowo. Nie dobierałam 26 i 16.
Życie z karmą 26. Jak radzić sobie z karmą 26?
S: Nie, zupełnie nieprzypadkowo 16 i 26. Monika jest czwórką, ja jestem ósemką, więc takie ziemie się spotkały. Mam 26 w imieniu. W imieniu mam też 16. Akurat 16 mam wszędzie, ale nie o tym dzisiaj.
Może zacznę od tego, gdy ty Olga uczysz numerologii (bo mam to szczęście jestem uczestniczką zajęć w Szkole Numerologii) to to co mnie przyciągnęło do numerologii, to w jaki sposób ty ją przedstawiasz.
Wcześniej, nie znając słowa karma, kojarzyłam je negatywnie, myśląc, że to już na wieki wieków życie jest przekichane. Ty natomiast zupełnie inaczej o tym mówisz i bardzo mi to odczarowałaś. Często prowadząc zajęcia mówisz, że informacja o karmie jest super, bo już wiemy nad czym mamy pracować. I to jest rewelacja.
Moja karma ciała, kiedy nie miałam o tym pojęcia, czyli właściwie przez długie lata (bo mimo, że już dawno interesowałam się numerologią, nie odkryłam nigdy karm) przejawiała się tym, że “stara” Sylwia była wiecznie marudząca, że coś ją boli. Niejeden z moich znajomych mógłby przyznać mi rację, że wiecznie mi coś było: a to z żołądkiem, a to coś ją boli, a to jej niedobrze, a to coś innego. Dzisiaj znam wytłumaczenie tego. O tej karmie często mówi się, że nie można znaleźć diagnozy. Na niektóre swoje dolegliwości czy schorzenia miałam super wyniki, ale ja nie byłam super. U mnie nie było fajnie, tu mnie bolało, tam dolegało coś innego. Gdy zaczęłam się świadomie rozwijać, 10 lat temu, poprzez różne terapie i rozwojowe rzeczy (teraz jestem trenerką mentalną, doradcą rozwoju), to pokazało mi jak ciało przez całe życie pokazywało emocje. Skłoniło mnie to do tego, nie wiedząc o tym, że to karma wskazuje, aby poszukać rozwoju duchowego. To się stało bardzo naturalnie. Sama karma popchnęła mnie do tego, że naturalnie zaczęłam się tym interesować.
Dla mnie również książka Louise Hay jest biblią i jak jakaś emocja wyrzuca to od razu patrzę co to jest, że bark to to, kolano coś innego itd. Od razu te kropki się łączą.
Teraz się śmieję, że potrafię sama siebie zdiagnozować.
Czego uczy karma 26?
Dzięki tej karmie nauczyłam się swojego ciała. Zaczęłam go słuchać. Teraz moi znajomi mówią mi, że przy mnie zwalniają i odpoczywają, zaczynają troszczyć się o siebie, bo ja mówię, że wyprowadzam się na spacer. Jak mi jest niewygodnie i nawet coś mam zrobić w pracy to wolę wstać, potrzebuję się napić, zjeść, położyć się na chwilę. Słucham swojego ciała, stało się moim przewodnikiem dnia codziennego. Wtedy mi się pięknie odwdzięcza. Przez całe swoje życie, miałam bardzo dużo wyzwań zdrowotnych, a teraz już nie mam tego w takiej ilości, a nawet jeśli jest, to poprzez rozwój wiem, że to jest oczyszczenie. Ciało coś mi pokazało i przyszedł proces oczyszczenia.
O: Kiedyś czytałam Kroniki Akaszy dla naturopatki. Ona miała hasło “choroba to nic złego, choroba to informacja”. A później w odczycie pojawiło się zdanie “jak ciało choruje to zdrowieje dusza”. Chodzi o to, że nasza choroba jest po to, aby uzdrowić duszę.
M: Sylwia, miałam tak samo. Kiedyś bardzo często chorowałam, a teraz wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że wcale nie choruję, a jak już zdarzy mi się małe przeziębienie to dokładnie tak jak mówisz, myślę, że to jest oczyszczanie, że to był emocjonalny szok i trzeba to oczyścić. Czuje się bardzo silna jeśli chodzi o ciało, po tym czasie przepracowywania karmy.
Słuchanie ciała z karmą 26
S: W związku z tym, że to są moje karmy, to czasem wyszukuję ciekawostki o nich i np. ta karma mówi o bioenergii, o tym co się w nas uruchamia. Do momentu, w którym nie miałam połączenia ze swoim ciałem, nie wiedziałam co się działo, że mnie mdliło, gdy pojawiała się niewygodna emocja. Moje ciało już wiedziało, że to mi nie służy. Pokazywało mi, że w ciężkich sytuacjach emocjonalnych czy w wyzwaniach, miałam mdłości, takie znikąd. Teraz wiem z czego się to bierze. Niesamowite jest to, że pracując na co dzień z klientami, widząc ich tylko na kamerze, zaczynam odczuwać coś w ciele i za chwilę wiem co oni powiedzą, tak wpływa nie nazwana emocja klienta. Jeszcze się tego uczę, bo momentami jestem w szoku ile rzeczy odczuwam zanim w ogóle padną słowa.
O: Bardzo pomocne.
S: Tak, ale jak się człowiek tego uczy to jest taki rollercoaster bez pasów. Pamiętam jak robiłam portret u ciebie Olga, i w którymś momencie wspomniałaś, że ósemka to dawni szamani. Pomyślałam sobie, że to fajnie brzmi, ale nie wiem o co chodzi. To był grubo ponad rok temu, wtedy tak tego jeszcze nie odczuwałam. Chociaż może bardziej nie wiedziałam, że to odczuwam, a dzisiaj już bardzo się z tym identyfikuje.
Na kursie przyciągania miłości, który u ciebie kończyłam, czułam w jednej chwili drętwienie kręgosłupa, gdy ktoś mówił o emocji, której kręgosłup dotyczy. Ja się zaprzyjaźniłam z tą karmą, bo ona jest takim moim lustrem, trochę drogowskazem. Pokazuje mi dzisiaj, jak świadomie sobie pomóc, co mogę dla siebie w danej sytuacji zrobić. Dużo moich przyjaciół dzisiaj, też doskonale o tym wie i często mówią, że przy mnie nauczyli się odpoczywać.
O: Wczoraj czytałam Kroniki Akaszy takiej istocie, która nie ma tej karmy, natomiast po 40 latach przyszła z wybitnie zmęczonym ciałem. Nie zauważała sygnałów z ciała, a tam nie było 26, więc ciało się skrajnie zmęczyło, a gdy mamy tą karmę i odpowiednio wcześnie dowiadujemy się, że ona jest, to mamy szansę odpowiednio zadbać o ciało. Oczywiście zachęcamy wszystkich do tego ,żeby dbali o swoje ciało, ale przy 26 nie da się nie dbać, bo 26 położy cię do szpitala.
Moim zdaniem wynika to z tego, że granice zostały podeptane w poprzednich życiach, w byciu niewolnikiem lub w byciu żołnierzem. Obie te funkcje mówią, że naszym ciałem zarządza ktoś inny. U niewolnika to jest oczywiste, a u żołnierza niby on ma broń, ma władzę, ma coś do zrobienia, ale musi wykonać czyjś rozkaz. Tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia, co więcej on może się nie zgadzać z tym co ma zrobić, a i tak musi wykonać ten rozkaz. To jest tak głęboki dług, że w tym życiu, ciało będzie robiło wszystko, żeby to się nie działo. Czyli położy nas do szpitala albo odetnie nas, albo da nam gorączkę. Każda choroba, a przy 26 już w szczególności, to jest sygnał, aby zacząć na siebie bardziej uważać, znak ostrzegawczy.
Miałam klientkę z karmą 26, która notorycznie miała problemy ginekologiczne, niby proste, które można łatwo wyleczyć, ale kiedy przeczytała kroniki to Mistrzowie powiedzieli jej, żeby zmieniła partnera seksualnego. Jej ciało w delikatny, subtelny sposób odrzucało jej partnera, z którym wtedy była. Jakie są wasze rady? Co jaki sygnał z ciała oznacza?
Co oznaczają sygnały, które daje nam ciało?
M: Widzę po sobie, że stres ma znaczący wpływ. Warto uważać, żeby to nie był jakiś długotrwały stres, jednak to, że my się w danej sytuacji zdenerwujemy to jest ok. Ciało nam pokazuje też dużo rzeczy w ten sposób. Chodzi o to, żeby nie zapomnieć o tym, że ciało jest na tyle mądre i nas informuje, że coś w którymś momencie trzeba zmienić.
Jeżeli ileś tam lat siedzisz w czymś, czujesz, że nie chcesz, wychodzą różne choroby, to trzeba zmienić tą sytuację. Jak ty tego nie zmienisz, to twoje ciało będzie coraz bardziej chorowało i powoli umierało. Będziemy wewnętrznie uśmiercać ciało przez kumulujący się w środku stres, zator energetyczny, który będzie powodował różne – często poważne – choroby.
Moja rada jest taka, żeby szybko reagować na długotrwałe stresy. Widzę po moich znajomych, rodzinie, że chorują, skarżą się na ból, ale nie wiedzą z czego on się bierze, a to są złe emocje, stres. I jak nie zmienisz nic w swoim życiu, to te negatywne rzeczy będą postępowały. Trzeba zwracać uwagę, reagować, podejmować decyzję o zmianie. To jest nasze życie, jak my nie podejmiemy decyzji, to nikt za nas tego nie zrobi, a ta decyzja może wpłynąć na to, że zacznie się wszystko układać. Myślę, że to dotyczy nie tylko ludzi z karmą 26.
O: Tak, zdecydowanie.
S: Dla mnie to jest również to co mówi Louise Hay, czyli “pokochać siebie”. Trzeba to powtarzać codziennie, oczywiście jest to potrzebne nam wszystkim, na co dzień, zawsze. Jednak ta karma będzie wymagała od nas, aby jeszcze bardziej zająć się sobą. Kiedy jest akceptacja, uświadomienie sobie siebie, tego co się wydarza w nas, to często regulują się nam np. skoki wagi. Tak jest w moim przypadku, już nie mam problemu z wagą, jest na tym poziomie, którego chcę. Dbam o swoje ciało, wysypiam się, dbam o masaże.
Większość moich nieuwolnionych emocji zostaje w moim ciele i powodują różne utrudnienia w obrębie kręgosłupa. Dbam o to, słucham swojego ciała i pilnuję masażu. To jest być albo nie być dla mojego ciała. Każdą osobę, która ma tą karmę zachęciłabym do tego, aby słuchać siebie. W jaki sposób później zadziałamy to jest indywidualne, ale jak damy sobie ciszę, wsłuchamy się w swoje ciało, co ono nam chce powiedzieć to zawsze, chociaż jeden lub dwa sygnały dostaniemy. Wtedy będziemy wiedzieć czy pójść do masażysty, pójść poleżeć czy się rozciągnąć albo wstać rano i pomedytować. I nie wyobrażam sobie, żeby nie było codziennej medytacji. Wtedy mój organizm jest zrównoważony: umysł, ciało, dusza – wszystko.
Czego nie robić mając karmę 26?
O: Mam jeszcze dwie rady. Po pierwsze trzeba kupić książkę Louise Hay, to jest konieczność. I druga rzecz, którą chciałam tu zaznaczyć, a w numeroterapii mocno ten wątek będziemy poruszać. Jak nasze ciało nie chce zdrowieć, schudnąć albo przytyć, nie chce czegoś zrobić, to zaczynamy mieć pretensje do ciała. Wmawiamy sobie, że nasze ciało jest beznadziejne, a dalej, że my jesteśmy do niczego. Chciałabym, aby wszyscy napełniali się zrozumieniem, gdy już wiedzą, że w ciele coś jest. Najlepiej, aby robili afirmacje: “pozwalam sobie odkryć prawdę o moim stanie” albo to co wy mówiłyście “słucham co ciało chce mi przekazać”.
Chodzi o to, żeby nie wpaść na siebie z chłostą za to, że przytyłaś 0,25kg albo, że bierzemy kolejny antybiotyk, który nie działa. Mamy niestety takie tendencje. Budujemy się pretensjami, że nasze ciało nie reaguje. Przy 26 to jest jak samobójstwo, już na pewno nie schudniemy. Pójdą takie zapory w ciało, że będzie dużo trudniej. Jak tylko łapiecie się, że zaczynacie mieć do siebie pretensje o brak reakcji ciała, to będzie bardzo duża blokada. I najlepiej od razu panować nad tym jak powstają, wtedy łatwiej jest je usunąć.
W przypadku, gdy mam pretensję do ciała, to trzeba to wychwycić i pracować nad pretensją, żeby to nam się nie wpisało w ciało. Jeśli tego nie zrobimy, będą dwa problemy: ten pierwszy, właściwy i pretensje do siebie, więc chociaż pozbądźmy się jednego, to zostanie nam ten, który sprawdzimy sobie w totalnej biologi czy w medycynie germańskiej albo u Louise Hay.
Z karmą naprawdę da się żyć.
Medytacja na karmę 26
Zapraszam do medytacji na karmę 26
Powoli zamykamy oczy. Tu i teraz skupiasz się tylko na swoim oddechu.
Wdech i wydech. Wdech i wydech.
Pozwalasz by ten oddech był coraz głębszy i głębszy, aby mógł docierać wprost do twojego brzucha.
Wdech i wydech. Wdech i wydech.
Teraz skup swoje myśli w okolicach pępka. Pozwól sobie poczuć swój pępek i tym samym coraz bardziej skupiaj się na swoim ciele. Pozwól sobie je czuć. Wszystkie inne sprawy są teraz nieistotne. Istotne jest tylko twoje ciało.
Wdech i wydech.
Poczuj z ilu elementów i jak genialnie ułożonych może się składać twoje ziemskie ciało. Doceń je. Daj sobie pełne prawo do tego, aby całkowicie dać uwagę właśnie swojemu ciału. A teraz skup się uważnie na tym, co ciało chce ci powiedzieć. Odpuść teraz wszystkie swoje koncepcje i pozwól sobie sczytać z siebie informacje. A teraz pozwól sobie w sposób mentalny ukochać swoje ciało. Odpuść mu. Poczuj jak ty i twoje ciało tworzycie duet. Daj sobie pełne prawo do tego, żeby akceptować, że jesteś i ty i twoje ciało. A teraz obiecaj sobie, że będziesz się spotykać ze sobą tak często, jak często będziesz mieć na to ochotę. Napełnij się rozluźnieniem. Podziękuj sobie. Podziękuj ciału. Napełnij się wdzięcznością i błogością. Poczuj jak może ci być naprawdę dobrze i błogo. Wracaj tu tak często jak zechcesz i ciesz się tym połączeniem, które masz ze swoim ciałem. Skupiasz się znowu na oddechu.
Wdech i wydech.
Jeśli masz ochotę powolutku otwórz oczy, jeśli nie to pozostań w tym stanie tak długo jak zechcesz.